Nole strzela - Bóg piłeczkę nosi

 

Spektakularne samobójstwo – Novaka Djokovica

 

...korzystając z nieobecności dwu wielkich rywali – Nadala i Federera – Nole do Nowego Jorku przyjechał po kolejny tytuł – jak po swoje. Dla poprawienia swojego dorobku gotów był , jak to się mówi, bez popitki połknąć covidove szaleństwo, może mało gdzie tak widoczne, jak na tym turnieju – gdzie globalni dewianci opisani wcześniej, a bardzo lubiący tenis, zresztą często na nim zarabiający miliony – zapędzili zawodników i zawodniczki do swoistej – farmy – skrzyżowania obozu FEMA z ośrodkiem hodowli sportowych brojlerów.

 

Kazano im chodzić po pustych pokojach, po pustych stadionach, udzielać wirtualnych wywiadów – zawsze i na każdym kroku w maskach, które nazywam naryjcami –zaś – w wyższym pułapie obłąkanej niedorzeczności – pomoc medyczna miała być - i była – udzielana w naryjcu i ochronnych okularach podobnych do narciarskich założonych i przez zawodnika i medyka udzielającego pomocy – ale - gołymi rekami na gołe ciało – włącznie z intensywnymi masażami, koniecznymi przy wyczynowym sporcie. Kto komu co przy okazji wmasowywał – tego już nie dociekano w tym obłąkanym cyrku klownów…

 

W to wszystko przyjechał Novak i – mając stosunkowo prostą drogę do triumfu – po raz kolejny uległ niezrozumiałej u tak wysoko zaawansowanego i opłacanego zawodnika, obecnie będącego numerem jeden na świecie – frustracji i wściekłości. W meczu z Carenną- Busta najpierw – po zakończeniu wymiany - strzelił piłką w bandy ochronne – a chwilę później znów stracił kontrolę i – nie patrząc gdzie kieruje piłkę po zakończonej wymianie – perfekcyjnie zadał cios śmierci pani sędzi liniowej – prosto w jabłko Adama. Szczęśliwie piłka została uderzona na tyle lekko, że sędzia jedynie upadła z bezdechem - i udało się ją postawić na nogi i do życia… ale wtajemniczeni wiedzą, czym może skończyć się taki cios –może skończyć się - końcem.

 

Potem już sprawy toczyły się szybko – sędziowie, przy zachowaniu odpowiednio długiego ceremoniału – z uwagi na pozycję gracza – wielominutowej rozmowy prowadzonej jednostronnie przez naryjce, a drugostronnie bez – wskazali Diokovicovi – drzwi – zdyskwalifikowali numer jeden. I tak cały misterny plan pogoni za Federerem i Nadalem – legł w gruzach, podobnie jak kiedyś plany Sereny Williams, tak napompowanej swą wielkością i może – patrząc na jej muskularne kształty – czymś jeszcze – że niezadowolona z werdyktu sędzi liniowej – zaczęła grozić jej nakarmieniem piłeczką i być może czymś  (mówią, że dekapitacją) – i sędziowie przerwali jej te plany i zamiary – odsyłając do szatni, jak to się mówi – z banem na resztę turnieju…

 

Myślę, że świat tenisowy po wpadce Novaka, raczej odetchnął z ulgą – większość kibiców już dawno odniosła wrażenie, że w tym wyścigu o prymat czysto grającym jest Federer i czwarty – Murray – a dwaj pozostali...w czasie gdy nasiliły się w tenisie kontrole antydopingowe – zaliczyli nagłe długie absencje.

Od dawna zwracano uwagę, że nastolatek nie miewa tak rozbudowanej muskulatury, jak el Majorkino w tamtych latach… oraz, że człowiek z krwi i kości – nie bywa tak gumowy i pozbawiony poczucia zmęczenia, ani stresu – jak Nole - tzn człowiek w normalnym warunkach, nie wspomagany.

 

Tak czy owak – Nole strzelił sobie na oczach pustego stadionu piłeczką tenisową w skroń… i tak się dla nr 1 zakończył turniej, którego NIE MÓGŁ – nie wygrać.