gra pozorów, czy otrzeźwienie?

Kropla miodu w - morzu dziegciu.

 

Nie jest, proszę Państwa, łatwo wymienić wszystkie sukcesy rządów Zjednoczonej Prawicy z panem Kaczyńskim na czele. Ale to niewielkie zmartwienie, gdyż – jak widać z perspektywy czasu – wszystkie te triumfy są w istocie – pozorne. Więc może lepiej ich już nie wymieniać, w imię tolerancji, walki z mową nienawiści, czy po prostu ze zwykłej ludzkiej – litości.

Są też klęski, które można by wymienić – te, w odróżnieniu od sukcesów, są jak najbardziej rzeczywiste, realne, namacalne i odczuwalne. Jeżeli nie już, to wkrótce będą odczuwalne.

Jednych i drugich inie będziemy tu wymieniać, całe to żenujące pasmo realnych, bolesnych batów i pozornych wiktorii zostało po wielokroć i przez wielu - opisane mową soczystą a zjadliwą. O co więc chodzi? Skoro wszystko już wiemy?

 

Jest coś, co nijak do tego oceanu pisowskiego byle czego – nie pasuje.

 

Oto 20 listopada odbyła się sesja Rady Bezpieczeństwa ONZ dotycząca sytuacji na Bliskim Wschodzie. A kilka dni wcześniej USA z charakterystycznym dla siebie wdziękiem podpitego bandziora z parą koltów – ustami niezawodnego i niepowtarzalnego Mike’a Pompeo (zwanego nad Wisłą Pomponem) – obwieściły, że odtąd nie uznają już nielegalnego osadnictwa Izraela na okupowanych ziemiach Palestyny – za nielegalne. Czyli - w konkluzji – uznają to osadnictwo za legalne – wpisując się poniekąd w przewrotną talmudyczną interpretację żydowską utrzymującą, że nie można mówić o okupacji czegoś, co nie jest odrębnym państwem, a skoro nie jest państwem, to rzecz dotyczy wewnętrznych terenów żydowskich – zatem temat okupacji właściwie nie istnieje, a jeżeli istnieje, to jedynie jako jaskrawy przykład antysemityzmu. I by temu – i każdemu innemu - bezecnemu procederowi dać należyty odpór, ustanowiono/powierzono nad tymi terenami wyłączną jurysprudencję sądownictwu – żydowskiemu.

 

Tymczasem taka postawa USA i Izraela stoi w jaskrawej sprzeczności z zapisami Konwencji Genewskich, w tym Czwartej Konwencji – uznającej wprost zasiedlanie terenów okupowanych przez ludność okupanta za – międzynarodową zbrodnię wojenną. Ten dokument, a także Konwencje Haskie uznają za przestępstwa wojenne również min. strzelanie do cywilów, atakowanie pojazdów i infrastruktury medycznej, traktowanie zorganizowanych grup oporu obywateli za pospolitych bandytów, a nie – jak nakazuje prawo międzynarodowe – za oddziały bojowników z przynależnymi im zasadami traktowania w przypadku wzięcia do niewoli – identycznymi z prawami przynależnym żołnierzom. Co ciekawe, zwraca się uwagę, że hitlerowskie Niemcy w większym stopniu honorowały wyżej wymienione zasady, niż ma to miejsce obecnie na terenach palestyńskich i wobec ludności palestyńskiej.

 

Kuwejt złożył na wspomnianym posiedzeniu RB ONZ projekt rezolucji potępiającej działania żydowskie, lecz nie został on przyjęty w formie uchwały z powodu oczywistego - zablokowania jej przez USA.

 

Okazuje się jednak, że stanowisko USA i Izraela jest całkowicie odosobnione, oba te kraje nie mają poparcie wśród innych członków RB.

Przeciwko głosowały min Belgia, Francja, Wielka Brytania, Niemcy – i tu dochodzimy do sedna – i Polska. Polska uznawana za tyleż niezawodnego, co bezmyślnego i bezkrytycznego sojusznika – choć lepszym słowem wydaje się być tu „wasal” - USA i Izraela – nie tylko nie wstrzymała się od głosu, lecz wyraziła swój sprzeciw i ten sprzeciw jest konsekwentnie i solidarnie z Unią Europejską - podtrzymywany.

 

I teraz nasuwa się pytanie; czy jest to kropla miodu? Bo może ten nieudolny, bojący się własnego cienia, nie mówiąc już o cieniu garbatonosym – potrafi jednak kierować się nie tylko prawem międzynarodowym, ale i elementarną ludzką przyzwoitością – wobec bezmiaru łajdactwa jakiego Izrael dopuszcza się wobec Palestyńczyków?

 

A może jest to kolejna, po wyciszeniu sprawy 447 na czas wyborów z przedłużeniem – jak już wiemy - do wyborów prezydenckich – próba zwiedzenia krajowych wyborców rzekomo twardym stanowiskiem wobec USA, Izraela i 447 – próba jak wcześniejsza, uzgodniona w zamkniętym dyskretnym kręgu?

Przeciw temu drugiemu przemawia nienagłaśnianie tej sprawy w kraju – gdyby chciano tym grać, media trąbiłyby o niezależności rządu i pana Mateusza. A jest cisza.

 

A może – jest to sygnał, że jednak nawet u naszych przerażonych służalców cierpliwość wobec bezustannego publicznego lania po pysku połączonego z kolektywnym kopaniem w dupę przy akompaniamencie głośnego rechotu – się wyczerpała ?

I gdzieś na samym dnie bezmiaru wazeliny, drgnęła jakaś dawno zapomniana resztka godności? A może nawet – wybaczcie lewactwo czystą mowę nienawiści – POCZUCIE HONORU?

 

A tak przy okazji, bo nie chce mi się pisać odrębnego tekstu – za Izraelem murem stoją USA – to wyżej podałem. A kto to jeszcze, w tych dniach ostatnich murem stoi za Izraelem, Bibim Netanjahu i własną piersią gotów bronić przez antysemityzmem? Taki przedstawiciel narodu nade wszystko miłującego pokój i braterstwo – bo jak nie będzie pokoju i braterstwa, to job twaju mat, kamień na kamieniu nie ostanowis…...Jak on się nazywa, bo zapomniałem – taki łysy kacap…

 

 

Dziękuję za uwagę