o nowej koncepcji smoleńskiej

     Ostatnio krąży w prawicowych kręgach nowa odkrywcza koncepcja wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Otóż, wedle tej kolejnej wersji, Tupolew uderzył nie plecami, a kołami. Informacja pochodzi od nie byle kogo, tylko samego ówczesnego premiera, a obecnego prezydenta Federacji Rosyjskiej, Władymira Władymirowicza Putina. Tak, tak, tego samego, który nad ciałem Lecha Kaczyńskiego i na miejscu katastrofy radośnie przybijał żółwiki z Donaldem Tuskiem.

Tym, którzy chcieliby w tym miejscu gwałtownie zaprostestować, podnosząc, że to Tusk przybijał żółwiki  - a Putin jedynie nieruchomo patrzył, zalecam by obejrzeli całą serię zdjęć - a jest ona dostępna. Wynika z niej, że obaj panowie świetnie się bawią, są wyraźnie zadowoleni z powodzenia zaplanowanej operacji.

Więc źródło, powiedzmy wprost, takie sobie. Dziwić może, że z takiego źródła korzystają osoby o tak zdeklarownie antyrosyjskim nastawieniu, ja Pan Minister - czy środowiska - jak środowisko GP-GPC. Skąd ten nagły przypływ wiary? Zadziwiające, doprawdy, zadziwiające. Szanowni Państwo Ministerostwo/Redaktorostwo nie wpadli na pomysł, że być może panowie po prostu uzgadniali oficjalną wersję dla gawiedzi?

Pozostaje więc wyjaśnić panom ekspertom, panu ministrowi, panom redaktorom - gdyby tak ciężki samolot zahaczył kołami o błotnisty grunt, to zostałby zatrzymany praktycznie w miejscu. Na krótkim odcinku zaryłby nosem, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnościa, łamiąc kadłub na dwie części: przed kołami - i za kołami. I tyle. Nie małby prawa odbić się od błota. Ani rozsypać się na milion kawałeczków. Ale nawet, gdybyśmy sobie wyobrazili, że się jakimś cudem odbił - to niech eksperci i minister odpowiedzą na proste pytanie:

Gdzie są ślady kół? To są duże ciężkie szerokie opony, powinny zostawić głębokie wyraźne ślady. Proszę pokazać zdjęcia - albo przestać pleść bzdury. Chyba, że chodzi o rozpaczliwą próbę znalezienia wyjaśnienia dla zabłoconych opon "wraku". Jeżeli tak - to pozostaje się zgodzić. Z jednym. Że jest to próba rozpaczliwa - i rozpaczliwie naiwna.

Na razie jedyną znaną bruzdą okołosmoleńską jest bruzda na czole pewnego byłego - o wzorcowo parszywym charakterze - polityka.